Uśmiechnięte usta

Dorian spojrzał na portret – wyjaśniał Meyerhold ucharakteryzowanej na wytwornego młodzieńca Janowej – i nagle wezbrała w nim nienawiść do Bazylego Hallwarda, jak gdyby zmuszał go do tego ów straszny Dorian z portretu, szepcząc doń swymi uśmiechniętymi ustami. Owładnęła nim wściekłość osaczonego zwierzęcia. W tym momencie nienawidził człowieka, który siedział za stołem, jak nikogo dotąd w życiu. Pani ręka instynktownie namacała leżący na kominku sztylet, znów spojrzenie na portret i teraz powoli podchodzi pani do Hallwarda. Ja nie pokażę tej dzikiej, patologicznej sceny, gdy przyciskając pochyloną głowę Hallwarda do stołu, zadaje mu pani ciosy sztyletem. To pozostaje za kadrem. Widać natomiast, jak na rękach Doriana z portretu pojawiają się plamy krwi. Teraz przechodzi pani koło portretu, ale już bez sztyletu w ręce. Podchodzi pani do kominka i bezsilnie opiera głowę o jego krawędź. Mała pauza. Powoli podnosi pani głowę, gładzi ręką włosy. Znowu pauza. Bierze pani z kominka lampę i idzie, jak gdyby ogarnięta niemocą, stopniowo przyśpieszając kroku, podchodzi pani do drzwi i szybko wybiega, zatrzaskując je za sobą… Lewicki pokazał reżyserowi film Dramat przy telefonie, który poprzednio nakręcił wraz z reżyserem Jakowem Protazanowem, pragnąc uświadomić Meyerholdowi różne sposoby łączenia scen, w tym także stosowanie optycznych przenikań. W rezultacie tej, przebiegającej nie bez konfliktów, współpracy doświadczonego filmowca i teatralnego nowatora powstał utwór, który w tym czasie był niewątpliwie wydarzeniem na polu owocnych kontaktów teatru z kinem. Oto jego fragment odtworzony z listy montażowej filmu: Wielki plan. Ręka pisze na kopercie: „Do prokuratora miasta Londynu”.